Miasto zorganizowało przetarg na usunięcie niebezpiecznych odpadów. Otwarto już koperty ofertowe. Koszt posprzątania Brzezinki wyceniono na prawie 94 mln zł. Dla miasta wielkości Mysłowic jest to kwota ogromna. Za takie pieniądze moglibyśmy zbudować nowoczesny aqupark albo 40 wielofunkcyjnych boisk szkolnych. Złość bierze na myśl, że największy wysiłek finansowy ostatnich dekad nie dotyczyć będzie prorozwojowych inwestycji lecz naprawiania ludzkich błędów. Jest oczywiste, że miasto nie ma takich pieniędzy. Prezydent Dariusz Wójtowicz zaapelował o pomoc do władz województwa i państwa. Jego zabiegi nie pozostały bez echa. Pod koniec czerwca ubiegłego roku wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik oraz wiceminister klimatu Jacek Ozdoba przyjechali do Mysłowic, aby ocenić skalę zagrożenia. Po ich wizycie Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej przyznał nam 44 mln zł na likwidację składowiska. To dużo pieniędzy, ale nawet nie połowa kosztów. O 15 mln zł miasto może ubiegać się w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Mimo tego wsparcia i tak brakuje 35 mln zł. Skąd wziąć te pieniądze? Teoretycznie prezydent Wójtowicz może apelować do władz centralnych o kolejne środki, ale szanse są małe. Dostaliśmy sporo pieniędzy z NFOŚiGW, a poza tym Mysłowice są największym w regionie beneficjentem pomocy w ramach Funduszu Inwestycji Lokalnych. Trudno oczekiwać, aby rząd udzielił tak dużego wsparcia jednemu miasta. Pozostają więc komercyjne źródła finansowania. Korzystne pożyczki na cele ekologiczne oferuje WFOŚiGW. W grę wchodzi też kredyt lub emisja obligacji.
Zawsze jest też możliwość ściągnięcia przynajmniej części pieniędzy od sprawców przestępstwa.
Od kilku miesięcy wiemy, kto stał za tym procederem. To 44 letni mężczyzna, za którym prokuratura regionalna wydała list gończy. Zarzucono mu przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu powszechnemu, ochronie środowiska, mieniu oraz wiarygodności dokumentów. Jeśli wpadnie, organy ścigania zaczną tropić jego majątek. Trudno jednak oczekiwać, aby zawodowy przestępca nie ukrył wcześniej majątku i pieniędzy. Jak się dowiedzieliśmy, w magistracie rozważany jest też pomysł, aby wszcząć działania, które pozwolą na zabezpieczenie majątku urzędników, którzy w poprzedniej kadencji podjęli feralnie i niebezpieczne dla miasta decyzje. Chodzi o byłego prezydenta Edwarda Lasok, jego zastępców - Grzegorza Brzoski i Bartłomieja Gruchlika oraz naczelnika wydziału ochrony środowiska Andrzeja Holeckiego. Istnieje sporo wątpliwości, czy zrobili oni wszystko, aby zapobiec katastrofie. Przypomnijmy, że spółka Mundo Trade w maju 2018 roku uzyskała zezwolenie na zbieranie odpadów niebezpiecznych na dzierżawionym terenie zlokalizowanym przy ul. Brzezińskiej 50. Już w miesiąc później doszło tam do łamania przepisów o ochronie środowiska. Pojemniki typu mauzer były nieoznaczone, uszkodzone i nieszczelne. Stawiano je na nieutwardzonym terenie. Układano je niestabilnie, jeden na drugim. Na terenie składowiska nie dochowano zabezpieczeń pożarowych. To wszystko umykało ówczesnym władzom miasta, choć informacje o śmieciowych mafiach, które zalewają Polskę niebezpiecznymi odpadami, nie schodziły z pierwszych stron gazet.
Czy prezydent Lasok i jego ludzie nie wiedzieli, czy też nie chcieli wiedzieć o przestępczym procederze na Brzezince? Na to to pytanie też musimy poznać odpowiedź.
Napisz komentarz
Komentarze