- Wiemy, że ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Mają potłuczenia. W szpitalach, do których trafili, są na obserwacji i przechodzą badania – poinformował w piątek rano, 5 marca, Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy Polskiej Grupy Górniczej, do której należy kopalnia Mysłowice-Wesoła.
Dodał, że spółka jest w stałym kontakcie z górnikami i ich rodzinami. Przedstawiciele PGG byli wczoraj w szpitalach, będą także dzisiaj. Spółka otoczyła rodziny poszkodowanych opieką w szerokim zakresie. Według nieoficjalnych informacji hospitalizowani górnicy niedługo powinni wyjść do domu.
Do opadu skał stropowych doszło w pobliżu ściany wydobywczej ok. 665 m pod ziemią. Dwaj poturbowani górnicy wydostali się z zagrożonej strefy o własnych siłach, dwaj inni zostali przysypani skałami stropowymi. Nie żyli, gdy po kilku godzinach dotarli do nich ratownicy.
Ofiary to doświadczeni górnicy w wieku niespełna 50 i 33 lat, z długim stażem pracy. Jeden z nich - pracownik z ponad 30-letnim łącznym stażem - pracował w mysłowickiej kopalni od 12 lat, drugi od prawie 11 lat.
Rodzinom ofiar kondolencje złożył wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
Napisz komentarz
Komentarze