- To było jedno z największych i najtrudniejszych wyzwań tej kadencji. Udało się dzięki wsparciu i ciężkiej pracy mysłowickich urzędników oraz pomocy premiera Mateusza Morawieckiego oraz prezesów Narodowego i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Operacja kosztowała ponad 97 mln zł. Pieniądze na ten cel uzyskaliśmy w formie bezzwrotnych dotacji w wysokości ponad 46 mln zł z Narodowego Funduszu, a także 14 mln z Wojewódzkiego. Ponadto otrzymaliśmy pożyczkę z WFOŚIGW w Katowicach – 20 mln zł. Reszta kwoty została wydatkowana z budżetu miasta. Dzięki tym środkom mysłowiczanie mogą spać spokojnie – zapewniał prezydent Mysłowic, Dariusz Wójtowicz.
Na terenie Brzezinki składowano, m.in. organiczne odpady zawierające substancje niebezpieczne, odpady wykazujące właściwości niebezpieczne, uwodnione odpady ciekłe zawierające substancje niebezpieczne, odpady z odtłuszczania zawierające substancje niebezpieczne, odpady farb i lakierów zawierających rozpuszczalniki organiczne lub inne substancje niebezpieczne. Z badań przeprowadzanych przez firmy usuwające odpady wynika, że w pojemnikach znajdowały się m.in. rozpuszczalniki organiczne i substancje ropopochodne zawierające, m.in.: toluen, rtęć, styren, chlor, ksylen oraz związki siarki.
Obecny na konferencji Tomasz Bednarek, prezes WFOŚIGW w Katowicach wspomniał o przepisach ustawy o opadach, której art. 26a dał możliwość działania władzom Mysłowic – bo składowane w Brzezince odpady stanowiły zagrożenie dla zdrowia i życia mieszkańców.
- Ustawę zmieniono w 2019 r. i dzięki temu można zlikwidować składowisko decyzją prezydenta i dopiero później dochodzić roszczeń od osób, które odpowiadają za nieprawidłowości. Zmiany w ustawie o odpadach spowodowały, że nie powstają nowe składowiska i coraz mniej wjeżdża do nas tego typu odpadów. Zlikwidowane w Mysłowicach składowisko należało do największych w naszym województwie. Odpady zostały wywiezione, ale teraz trzeba jeszcze zrekultywować ziemię – wyjaśniał Tomasz Bednarek.
Napisz komentarz
Komentarze