Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 25 listopada 2024 13:38
PRZECZYTAJ!
Reklama dotacje rpo

Szczyt klimatyczny to szczyt politycznej hipokryzji

Rozmowa z Izabelą Kloc, posłem do Parlamentu Europejskiego
Szczyt klimatyczny to szczyt politycznej hipokryzji

- Coraz bliżej do Konferencja Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu 2023 w Dubaju - COP28 (30 listopada 2023 – 12 grudnia 2023). Jakie nastroje panują w Parlamencie Europejskim przed tym wydarzeniem?

- Szczyty klimatyczne już od dawna nie pełnią roli merytorycznego i decyzyjnego forum, stając się imprezami o pijarowo-medialnym charakterze.  Czasami dochodzi do tego wątek tragikomiczny, jak podczas COP26 w Glasgow. W orszaku gościa specjalnego, amerykańskiego prezydenta Joe Bidena, doliczono się ponad 80 paliwożernych limuzyn, a na pobliskim lotnisku zaparkowało około 400 odrzutowców. To jeszcze nic. Jakby na złość zgromadzonym w Glasgow ekologom,  podczas szczytu ustał wiatr i przydatność energetyki odnawialnej spadła do zera. Brytyjczycy mieli taki wariant przećwiczony i  włączyli awaryjnie elektrownię węglową. Z kolei sponsorem COP27 w Egipcie był jeden z największych producentów plastiku.  W tym roku zapewne też nie obejdzie się bez tego typu wpadek. Część posłów do Parlamentu Europejskiego postrzega COP28 jako okazję do promocji europejskich celów klimatycznych. Już zaczęli mówić o nowych, „zielonych”  ambicjach, tak jakby obecna kadencja PE nie była jednym, wielkim i szalonym maratonem narzucania coraz surowszych regulacji środowiskowych.  Nawet duński minister klimatu Dan Jorgensen nazwał stanowisko UE „niezwykle ambitnym” co w języku dyplomacji oznacza, że jest to nierealne i wzięte z sufitu. Szczególne kontrowersje budzi fundusz strat i szkód, formalnie uzgodniony w zeszłym roku na COP27. Od lat kraje rozwijające się chcą pieniężnej rekompensaty za skutki zmian klimatycznych spowodowanych przez kraje uprzemysłowione. Jest to zwyczajna próba wyłudzenia kasy od USA i Unii Europejskiej. Elita europejska będzie miała poważne problemy z wyjaśnieniem podatnikom, że ich pieniądze są wykorzystywane jako klimatyczne reparacje dla krajów, z którym nie wiążą nas żadne bliskie relacje.  Nie wspominając już o tym, że najwięksi truciciele, jak Chiny, raczej nie zamierzają nikomu płacić.

-  Jakie stanowisko przedstawi Unia Europejska? To będą kolejne próby zaostrzenia celów polityki klimatycznej? Zeszłoroczny COP 27 w Sharm El Sheikh z punktu widzenia UE zakończył się klęską.

- Unia Europejska błędnie wierzy, że jeśli  będzie się dalej  samookaleczać – a tylko tak można nazwać radykalną politykę klimatyczną -  to zmotywuje świat do pójścia tym śladem. Nie oszukujmy się. Wystarczy wyjechać poza  Unię Europejską, aby zobaczyć jak odpowiedzialne rządy utrzymują narodowe gospodarki w ruchu, korzystając z dostępnych i niedrogich źródeł energii. Nowy unijny komisarz do spraw klimatu Wopke Hoekstra, reprezentujący UE na COP28, będzie wzywał do zniesienia dotacji do paliw kopalnych, a następnie ich stopniowego wycofywania. Zabrzmi to jak żart, ponieważ wiele państw z zawrotnym tempie buduje nowe elektrownie węglowe, widząc w tym jedyne lekarstwo na powtarzające się i pogłębiające kryzysy w energetyce. 

Unia Europejska wezwie również do podjęcia ogólnoświatowych działań mających na celu potrojenie zainstalowanej mocy energii odnawialnej i podwojenie tempa poprawy efektywności energetycznej do 2030 r. Wygląda na to, że Unia Europejska  nie wyciągnęła żadnych wniosków z pandemii  i wojny na Ukrainie. Unijni liderzy powtarzają to, w co ślepo wierzą, albo co chcą usłyszeć ich lewicowo-zieloni wyborcy.

- W wymiarze globalnym ścierają się dwie wizje transformacji energetycznej. Pierwsza – znana z Europy – to odejście od paliw kopalnych i oparcie na OZE. Druga – forsowana m.in. przez producentów ropy – rozwoju technologii, tak aby spalanie paliw kopalnych byłoby przyjazne dla środowiska. Jak ocenia Pani ten spór? Drugą wizję również należy rozważyć?

- Nie możemy i nie pozbędziemy się paliw kopalnych w dającej się przewidzieć przyszłości. To utopia pozbawiona podstaw ekonomicznych i technologicznych. To prawda, że Odnawialne Źródła Energii mogą w dłuższej perspektywie stanowić uzupełnienie miksu energetycznego, ale ich niestabilność, technologiczne wady i rosnące potrzeby gospodarki,  nie pozwalają na magiczny skok w „czystą” przyszłość. Na razie, jedyny skok jaki przyniesie nam  „zielona” energia to skok cenowy, ponieważ zdrożeje większość  towarów i usług. 

- Jak rozkładają się siły na świecie? Która wizja bliższa jest realizacji?

- Obecna polityka klimatyczna promowana przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone nie doprowadzi do niczego dobrego. Mam nadzieję, że Europejczycy i Amerykanie wybudzą się z „zielonego” snu, który tak naprawdę jest koszmarem,  wyrządzającym ogromne szkody  gospodarcze, społeczne, a także środowiskowe. Za transformacją klimatyczną opowiadają się głównie bogate elity, ale cenę za ten  eksperyment zapłacą ubogie i średniozamożne warstwy, których tworzą większość społeczeństwa. Z wielu unijnych krajów płyną  sygnały, że ludzie są zmęczeni i przestraszeni forsowaniem tak radykalnej polityki klimatycznej.  Miejmy nadzieję,  że zmiany na lepsze przyniosą przyszłoroczne wybory  do  Parlamentu Europejskiego, który zajmie się wreszcie ekonomią a nie ideologią. 

- Ostatnie miesiące to wzmocnienie grupy BRICS. Od 1 stycznia 2024 będzie ona rozszerzona m.in. o Arabię Saudyjską czy Iran. Są to kraje, które kpią sobie z europejskich zabiegów o zatrzymanie zmian klimatycznych. Europa będzie musiała uznać, że nie jest już w stanie dyktować światu tego, jak mają kreować swoją politykę energetyczną?

- Grupy BRICS nie wolno lekceważyć. Większość tworzących ją państw ma inny stosunek do praw człowieka niż świat Zachodu, a płynąca z naszego obszaru cywilizacyjnego krytyka nie robi na nich żadnego wrażenia.  Oznacza to, że wszelkie regulacje gospodarcze są tam wprowadzane bez względu na opinię publiczną, która ma kluczowe znaczenie dla procesów decyzyjnych w Unii Europejskiej. Swoją drogą warto na rosnącą siłę BRICS spojrzeć z szerszej perspektywy, niż tylko klimat. Przez dekady Unia Europejska  były dla większości świata wzorcem do naśladowania  i najbardziej pożądanym partnerem handlowym. Te czasy minęły. Z roku na rok, dla reszty świata spada atrakcyjność świata zachodu. Wiele krajów wkraczających na ścieżkę szybkiego rozwoju nie rozumie sensu europejskiej polityki klimatycznej i nie akceptuje zachodzących u nas zmian obyczajowo-społecznych. Dla nich obszar BRICS – przy wszystkich jego wadach - wydaje się bardziej racjonalny i przewidywalny. Jest to wizerunkowa  porażka Unii Europejskiej. Generalnie my już nic nie możemy dyktować światu. W globalnej gospodarce Unia Europejska przestała być kluczowym graczem, a stała się elementem gry między Stanami Zjednoczonymi i Chinami. 

Rozmawiał Jan Ostoja


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ
Reklama
Reklama
Reklama