Jak czytamy w ekspertyzie problem nie dotyczy tylko samych głowic ale całych przewodów kominowych. Ich stan - wewnątrz i na zewnątrz - stanowi realne zagrożenie dla życia i zdrowia. Przeprowadzka mieszkańców nie była zadaniem łatwym, jednak w szybkim czasie udało się przygotować lokale dla wszystkich rodzin. Nowe mieszkania przyjęło 12 spośród 16 rodzin.
Najemcy trafili do wyremontowanych mieszkań przy ulicy Bytomskiej 37 i Karola Miarki 28.
Jak dowiadujemy się w MZGK pozostałe mieszkania są remontowane i przekazywane najemcom po remoncie w standardzie „pod klucz”.
– Aktualnie w trakcie remontu są jeszcze trzy mieszkania, które w najbliższych dniach powinny zostać przekazane najemcom – informuje Małgorzata Książek-Grelewicz, Dyrektor Miejskiego Zarządu Gospodarki Komunalnej.
Po przeprowadzce w obu budynkach pozostaną tylko cztery rodziny, z których jedna już wcześniej korzystała z ogrzewania elektrycznego. Trzy rodziny, które nie wyraziły zgody na przeniesienie do innych lokali również będą musiały korzystać z ogrzewania elektrycznego.
Niestety trudny proces przeniesienia mieszkańców stał się tematem politycznym.
Część radnych kwestionowała decyzje MZGK i podważała opinie dotyczące stanu budynków i przewodów kominowych. Wykonywano nawet zdjęcia z drona sugerujące, że głowice kominowe są w dobrym stanie. Sugerowano, że cała sprawa jest mocno podejrzana. Nieodpowiedzialne zachowanie polityków może doprowadzić do tragedii. Namawianie rodzin do pozostania w zagrożonych lokalach to proszenie się o tragedię. Zwłaszcza w obliczu ostatniej ekspertyzy wykonanej przez zakład kominiarski.
Czytamy w niej między innymi, że przewody kominowe mają liczne spękania i brakuje im izolacji zabezpieczającej przed pożarem. Dodatkowo w złym stanie technicznym są głowice kominowe ponad dachem. Dalsza eksploatacja może doprowadzić do zatrucia tlenkiem węgla, pożaru oraz utraty życia i zdrowia.
MZGK stanęło na wysokości zadania
Część opozycyjnych radnych wykorzystała trudną sytuację mieszkańców zagrożonych kamienic i chcąc uderzyć w prezydenta miasta zaatakowała dyrektorkę MZGK. Jej odwołanie byłby dla Mysłowic tzw. strzałem w stopę. Do 2019 roku MZGK kojarzyło się z bylejakością i klęską organizacyjną. Brudne i zaniedbane podwórka, stojące luzem kosze na śmieci przy głównych ciągach komunikacyjnych, dzikie wysypiska na w okolicach budynków komunalnych, brak dbałości o elementarny porządek - tak działała ta gminna jednostka. Dochodziło do śmiesznych sytuacji gdzie wystawiano faktury za koszenie trawy w grudniu czy styczniu, choć zamiast trawy zalegał śnieg. Gminny zasoby komunalne zawsze były trudnym tematem, ponieważ żaden z poprzednich dyrektorów nie przeprowadzał kompleksowych modernizacji budynków mieszkalnych. To wszystkie się zmieniło, gdy stanowisko dyrektorki MZGK objęła Małgorzata Książek-Grelewicz. Przez ostatnie 5 lat zmodernizowanych zostało 14 gminnych kamienic - nigdy wcześniej takie rzeczy się u nas nie działy. W centrum miasta zlikwidowano ponad 30 dzikich wysypisk odpadów komunalnych. Uporządkowano te miejsca i postawione tam nowoczesne wiaty śmietnikowe, wpisujące się w architekturę naszego miasta. Do budynków ogrzewanych węglem, na bieżąco doprowadzana jest sieć centralnego ogrzewania. Zmienił się też standard remontowanych lokali. Kiedyś ich standard urągał potrzebom mieszkańców, a teraz są to przyzwoite i wygodne mieszkania. Nowa dyrektorka pozyskała środki finansowe na budowę nowoczesnego budynku przy ulicy Karola Miarki 28, który dziś służy mieszkańcom, a został zbudowane w 100% ze środków zewnętrznych. Przypomnę, że MZGK kierowane przez dyrektor Małgorzata Książek-Grelewicz przygotowało gotową koncepcję zagospodarowania północnej pierzei Rynku oraz sporej części Starego Miasta. To ona pomagała stworzyć jedno z najważniejszych miejsc pamięci w Mysłowicach - Strefę Powstańczej Pamięci. Jednym słowem, dyrektorka MZGK zmienia na lepsze nie tylko naszą przestrzeń miejską ale również społeczną. Naprawdę takiej osoby chcą się pozbyć opozycyjni radni?
Napisz komentarz
Komentarze