Wiele miast wykorzystało koronawirusa jako pretekst do zawieszenia wakacyjnych imprez i wydarzeń. Mieszkańcy nawet specjalnie nie protestowali, bo wiadomo – ciężkie czasy, brak pieniędzy itp. W Mysłowicach postąpiono inaczej.
Wbrew pandemii i trudnej sytuacji finansowej miasta, Rynek ożył przez wakacje.
Z początkiem lipca rozpoczęła się seria koncertów, imprez, seansów filmowych i spektakli plenerowych. Sporo działo się nie tylko w weekendy, ale także w dni powszednie. Co najważniejsze, większość tych imprez udało się zorganizować nie obciążając finansów miasta. Jedno z najciekawszych przedsięwzięć kulturalnych ostatnich lat, czyli „Mysłowice alternatywnie”, powstało dzięki zwycięskiemu projektowi Budżetu Obywatelskiego.
Rzecz jasna, taki pomysł mógł się narodzić i zostać zrealizowany tylko w naszym mieście.
Wiadomo, że Mysłowice są kolebką muzyki alternatywnej. Zjawisko to jest już bardzo głęboko zakorzenione, opisane i trwa do dziś. Wystarczy przejść się ulicami starego miasta, aby usłyszeć dźwięki wydobywające się z starych klimatycznych kamienic czy instytucji kulturalnych. To właśnie tam mają sale prób i studia nagraniowe zespoły z naszego miasta. Często w lokalnych pubach i kawiarniach natrafić można na ciekawe koncerty niszowych jak i znanych przedstawicieli tego nurtu. Projekt Mysłowice Alternatywnie miał na celu przybliżenie tego zjawiska szerszemu gronu odbiorców. Był to pomysł trafiony w dziesiątkę.
Po tegorocznych wakacjach możemy się jedynie utwierdzić w przekonaniu, że Mysłowice wciąż są stolicą alternatywnego rocka jeśli nie w całej Polsce, to na pewno na Śląsku.
To nie jedyna plenerowa impreza, która tego lata gromadziła tłumy. Serce naszego miasta tętniło życiem także za sprawą akcji „Niech żyje rynek!”, w ramach której odbywały się tu spektakle i seansy pod chmurką. Duży wkład finansowy w jej organizację mieli szefowie okolicznych firm gastronomicznych, dla których ożywiony miejski rynek to przecież więcej klientów.
– Różnica jest bardzo duża, w tym roku ruch jest kilkukrotnie większy niż był w zeszłym roku. Ludzie przychodzą nie tylko w weekendy na wydarzenia. Przychodzą w tygodniu, chętnie spędzają czas na rynku całymi rodzinami – podkreśla Justyna Kleser, przedsiębiorca z mysłowickiego rynku.
Nie zapominajmy też o koncertach i warsztatach dla najmłodszych, utrzymanych w duchu ekologii, które zostały zorganizowane dzięki Marszałkowskiemu Budżetowi Obywatelskiemu.
Po raz pierwszy od lat mysłowicki Rynek zaczął pełnić rolę przestrzeni publicznej z prawdziwego zdarzenia.
Jest dobra oferta gastronomiczna i sporo dobrze zaaranżowanej zieleni. Są kanapy i leżaki, gdzie można odpocząć albo posiedzieć i pogadać ze znajomymi. Przede wszystkim są ludzie, którzy zaczęli wychodzić z domów, aby mieć swój wkład w tworzenie lokalnej wspólnoty. (fil)
Napisz komentarz
Komentarze