Przy ul. Brzezińskiej gromadzono głównie ciekłe substancje niebezpieczne, umieszczone w metalowych beczkach lub pojemnikach typu mauzer.
Warto przy tym podkreślić, że ani jedna partia nie została przekazana do dalszego zagospodarowania. Pojemniki i beczki ułożono niestabilnie, piętrowo, jedne na drugich w 4-5 rzędach. Nie są zabezpieczone przed wywróceniem i uszkodzeniami. Część z nich już uległa rozszczelnieniu o czym świadczy nieprzyjemny, „chemiczny” zapach oraz wycieki substancji. W ubiegłym miesiącu zebrał się w tej sprawie sztab antykryzysowy przy urzędzie miasta. Szacuje się, że na składowisku zgromadzono kilka tysięcy ton odpadów. Niestety, ze względu na różne sposoby magazynowania oraz brak dostępu do dokumentacji, ich dokładna ilość nie może być ustalona. Pojemniki nie są oznakowane lub widnieje na nich kilka różnych symboli, a to utrudnia ustalenie jakiego rodzaju odpady znajdują się w poszczególnych zbiornikach. Sprawą zajmuje się prokuratura, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, Państwowa Straż Pożarna, a specjalnym nadzorem obejmują ten teren wszystkie służby mundurowe.Nowo wybrany prezydent Dariusz Wójtowicz cofnął spółce zezwolenie, wstrzymał jej działalność i nakazał usunięcie odpadów z terenu miasta.
Wydawało się, że to będzie początek końca koszmaru mieszkańców Brzezinki. Właściciel składowiska odwołał się jednak do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Miał do tego prawo, ale nikt nawet nie podejrzewał, że SKO może podjąć decyzję wbrew interesom mieszkańców i miasta. Niestety, tak się właśnie stało. SKO dostrzegło jakieś uchybienia formalne i uchyliło w całości decyzję prezydenta Wójtowicza, przekazując sprawę do ponownego rozpatrzenia. Sprawa jest zaskakująca, a wręcz kuriozalna. Instytucje stojące na straży środowiska biją na alarm. Służby mundurowe boją się o bezpieczeństwo mieszkańców. Prezes spółki, do której należy składowisko trafił za kratki w związku z postępowaniem prowadzonym przez prokuraturę. Tylko dla SKO wszystko jest OK. Ta decyzja jest brzemienna w skutkach. Oznacza, że mieszkańcy nie mogą liczyć na usunięcie toksycznych pojemników, a wręcz mogą spodziewać się nowych transportów. W świetle orzeczenia SKO spółka Mundo Trade ma możliwość dalszego, legalnego zwożenia odpadów niebezpiecznych na teren przy ul. Brzezińskiej 50.Zespół orzekający SKO podczas oceny postępowania mysłowickiego magistratu pominął fakt, że mamy tu do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą, której działania zagrażają ludziom i środowisku.
Ograniczenie możliwości działania prezydentowi miasta wydłuży walkę ze składowiskiem o kolejne miesiące, a czas nie jest sojusznikiem. Gorące lato, gwałtowne burze i wiatry dodatkowo podnoszą ryzyko związane z zalegającymi niebezpiecznymi odpadami. Rośnie groźba nieodwracalnych szkód środowiskowych w tym skażenie gruntu i wód, które mają bezpośredni wpływ na życie oraz zdrowie mieszkańców. Władze miasta przygotowały pisemny opis sytuacji, który trafił, m.in. do ministra środowiska, ministra sprawiedliwości, posła Marka Wójcika, posła Wojciecha Króla, wojewody śląskiego, marszałka województwa śląskiego, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska i Prokuratury. Będziemy wracać do tej sprawy.(fil)
Napisz komentarz
Komentarze